Jak zwykle starałam się zapanować nad czasem w te wakacje. Jak zwykle czas był szybszy ode mnie ale jednak udało mi się coś zatrzymać w kadrze.  Pamiętałam o szalonych planach dalekiego na setki mil rejsu. Do miejsc, gdzie nikt nie jest w stanie namierzyć Cię żadnym telefonem czy wszędobylskimi doniesieniami na jakimś społecznym portalu. Takie miejsca na wakacje lubię najbardziej. Niestety tym razem nie wyszło… ale za to siłą wyrwane 7 dni urlopu upłynęło w niemniej osobliwych okolicznościach przyrody, na Mazurach. I jakkolwiek tu społeczność w każdym wydaniu była na wyciągnięcie pagaja to był to czas niezwykłych poczynań naszej załogi…

Sierpień okazał się miesiącem wydarzeń niezwykłych gdzie, jak za sprawą wehikułu czasu mieszały się pozytywne emocje kolorowych jarmarków, szantowych koncertów, święta piwa na corocznych Chmielakach, no i Paweł. Niezwykła rewolucja w jego życiu przeniosła się rykoszetem na mnie. Życie jest przewrotne w swoich planach, zaskakujące, szokujące… po raz kolejny przyszło nam za późno docenić co mieliśmy. Czas… kwestia czasu, kiedy zaakceptujemy nową rzeczywistość, wierząc że zrobimy wszystko, aby pomimo nieplanowanych zdarzeń była najlepszą, w jakiej można się znaleźć:) Paweł, trzymaj się ciepło.