Kalendarz2011-06
Kalendarz2011-06
Gdzieś minęło, jakoś niebezpiecznie niepostrzeżenie, kilka miesięcy ubiegłego roku... a nie były to miesiące, które przesiedziałam w domu. Było morze, był Berlin, było Polesie, był Zamość... było wiele i wiele było nowych planów. Aż spełniło się kolejne marzenie. Na kilka tygodni zniknęłam w kolumbijskiej dżungli. Dziś mogę powiedzieć, że był to najlepszy sposób na spędzenie listopadowych wieczorów. Zanim jednak się tam znalazłam buszowałam na mojej plaży, gdzie jak się okazało można pracować zdalnie, cieszyć się naszym słońcem, oglądać filmy w kinie letnim i słuchać koncertów na świeżym powietrzu. Wokół, od czasu do czasu, przemykały informacje o niekończącej się pandemii ale postawiłam sobie za cel nauczyć się z nią żyć. Być może nie jest to ostatnia rzecz, jaka będzie miała wpływ na nasze życie w przestrzeni świata. Dlatego nie dajmy się zwariować. Z pewną ostrożnością ale i zdrowym rozsądkiem nie rezygnujmy z marzeń i podróży. Świat nas potrzebuje :)