Wyprawy

Dzienniki i opisy z wypraw

Kolumbia nie była przypadkiem... już nie pamiętam kiedy pierwszy raz pomyślałam o Ameryce Południowej, o nieskończonych argentyńskich bezkresach, tajemnicach rdzennych indiańskich plemion, ukrytych miastach w dzikim buszu niedostępnych Andów, tęczowych kolorach gór w Peru, słynnym Machu Picchu, niemal niezachodzącym słońcu nad Morzem Karaibskim… a to tylko małe fragmenty tego kontynentu. Ale od czegoś trzeba zacząć. Kiedyś był Meksyk ze śladami starożytnych cywilizacji, gdzie potomkowie Indian stanowią ogromną większość mieszkańców tego niezwykłego kraju. Tereny obecnego Meksyku były zamieszkiwane przez rozmaite plemiona, między innymi Olmeków, Zapoteków, Majów oraz Azteków. Potem, wędrując na południe była Gwatemala i Belize, krainy Majów. Przyszedł czas ruszyć na dalej…

Sycylia 2019
Sycylia.. długo przyszło mi na nią czekać a to jeden z Top 10 na mojej podróżniczej liście. I zupełny przypadek. Chwila zwyczajnej, kurtuazyjnej rozmowy z Olą i oto nagle moja Sycylia stała się bardziej realna niż mogłam jeszcze dzień wcześniej o tym pomarzyć. Jak tylko odłożyłam telefon, stałam się szczęśliwą posiadaczką biletu do raju. Obraz rybackich miasteczek, prawdziwej pizzy, słońca południa to był  plan, który rozgrzał zbliżający się ostatni tydzień listopada… a wszystko to w stóp dymiącej Etny. To nie mogło ułożyć się lepiej.

Himalaje 2019_0...
Piątkowy wieczór był zupełnie zaskakujący. W piątkową noc, kolejną za krótką niż bym chciała, kładłam się z uczuciem zbliżającej się przygody. Marzyłam o niej, od momentu kiedy do ogniska, przy którym siedziałam  w Chitwan Park w Nepalu, dosiadło się 4 motocyklistów, podróżujących przez Azję. Tego dnia przyjechali z Pakistanu. Opowiadali o niezwykłych miejscach, kilometrach pustynnych dróg, bezkresnych stepach, gdzie spotykali tylko dzikie konie, opuszczonych wioskach i zatłoczonych miastach, gdzie życie przypomina wielki kopiec termitów. Przyjechaliśmy właśnie z Indii więc ten ostatni krajobraz był nam już dość dobrze znany.  A to, o czym snuli opowieść nasi nowi znajomi to był plan, który właśnie oto miał się urzeczywistnić.

Na krawędzi pustyni 27 maja 2013

Maroko_0100

Pamiętam jak kiedyś patrzyłam na ten bezkres piasku i kształtów z okien samolotu. Sahara była wtedy nieprzeniknionym  i bardzo niedostępnym miejscem, o którym marzyłam. Teraz, gdy stanęłam bosa stopą na jej krawędzi poczułam coś, czego brakowało mi od pewnego czasu. Krajobrazu nie ograniczonego horyzontem, ciszy i słońca. Ta kompozycja sprawiła, że postanowiłam zostać tu na chwilę, zamieszkując przytulny berberyjski namiot…

Wyprawę do Maroka zaczęłam sama. Nocnym czerwonym autobusem zmierzałam na zachód. Tam czekał Łukasz. Przygoda nabrała tempa i uśmiechu już w Poznaniu. Przesłuchałam dedykowaną na ten poranek piosenkę o kierowcy wesołego autobusu i  na chwilę zasnęłam. Za oknem padał deszcz. To była najlepsza chwila, żeby przenieść się na pustynię.

 

10 - 14.11.2010

Oslo 2010-11-11...
Oslo - nie zdarzyło się przypadkiem. Zaplanowałam je tak jak zaplanował Paweł z Danielem. Z tą jednak różnicą, że oni tam zostali ja wróciłam. Wróciłam tu po to żeby wrócić tam. Ta utrzymująca niezmiennie od lat berło najdroższej stolicy świata w pełni zasługuje na swoje miano. Ale nie to jest istotne w podóży na pólnoc. W jednej chwili znajdujesz się w mieście gdzie otacza Cię urokliwy pasaż pełen uśmiechniętych ludzi, ekskluzywne niczym z folderu reklamowego budynki, stojące majestatycznie wzdłuż nadmorskiego bulwaru, zieleń otaczających miasto wzgórz, historia wypraw Wikingów i podbojów aktycznych, niezwykła sztuka, która spogląda na Ciebie milionem oczu w parku Vigelanda aż wreszcie cisza i spokój jaki ogarnia Cię po dniu pełnym wrażeń. Takie jest Oslo, wielobarwne, wielokulturowe, wielostrukturalne. Jest miejscem, do którego można wracać bez żlau kilka razy, a to dopiero początek wielkiej przygody z Pólnocą.

 

11 grudnia 2009 - 16 stycznia 2010

NowaZelandia_00...
To było jak wejście do wielkiego ogrodu botanicznego, w którym bez strachu przed ludźmi zwierzęta i ptaki bawiły się zielenią, przestrzenią, wolnością. Taka jest Nowa Zelandia, pachnąca florą wszekiego gatunku, zniewalająca krajobrazem, pełna śpiewu egzotycznych ptaków, wypełniona stadami leniwych baranów. Jest po prostu niesamowita, warta 25 - godzinnej podróży w mało wygodnych lotniczych fotelach.....